Mimo zebrania
tu sporej ilości zdjęć i słów m.in. wysokich rangą wojskowych, składających się
na wypowiedzi bądź wręcz oficjalne oświadczenia o zadziwiającej treści, jakimś
trafem wyssane z publicznego obiegu medialno-encyklopedycznego przez
niezidentyfikowany a bezgłośny odkurzacz - zapewne wiele osób po pierwszym
zetknięciu z tą ukrytą strefą rzeczywistości pozostanie przy starym "zdrowym"
punkcie widzenia, że jednak wszystko jest fajnie i mówią nam o wszystkim, "bo to
by na bank było o tym w telewizji i w prasie", analizowane w prestiżowych
magazynach naukowych w najdrobniejszych szczegółach - jasne, wiadomo - gdyby tylko cokolwiek
drgnęło, pojawiło się coś poważnego i choć potencjalnie wiarygodnego w tym
temacie, od wieków nurtującym ludzkość jak żaden inny. Nie ma chyba sensu adresować wobec kogokolwiek pretensji o
tego rodzaju reakcję, bo niby kto potrafiłby w ciągu kilku godzin zmienić
światopogląd i klimat swoich codziennych refleksji nad światem z powodu
natknięcia się w Internecie na choćby nie wiem co - pewnie nawet Superman ani
Batman nie daliby tu rady, a co dopiero normalny prawdziwy człowiek; wiadomo, że
ludzka psychika nie jest ani z gumy, ani z plasteliny.
O.k. - może i dałoby się racjonalnie
rozpracować wszystkie zdjęcia powietrznych pojazdów dyskokształtnych i
wyjaśnić motyw latającego spodka na malowidłach z poprzednich wieków w taki
sposób, żeby wyszło na to, że jednak nie ma problemu i spokojnie można sobie dalej
trwać w przeświadczeniu, że nie od dziś całkiem nieźle rozumie się ten świat - a
to jest "w porządku" świat, gdzie w krajach opisywanych jako demokratyczne ludzie faktycznie znają prawdę, którą po prostu emituje się z wielkich nadajników.
Jednak w takim razie, skoro to
wszystko tylko jakieś bzdury dla naiwnych albo przygłupich - jest jeszcze taki szczegół, dlaczego
przedwcześnie pożegnało się z życiem aż tyle osób, które uporczywie drążyły
tematykę ufo lub zbliżone, nie mniej wyśmiewane "teorie spiskowe"..?
Wyliczanka podejrzanych nagłych przejść badaczy ufo na "tamtą
stronę":